Tak właśnie kojarzą mi się te spodnie. Śmieszne zaszewki, wysoki stan. Jednak moje uczucie do nich przypomina sinusoidę. Raz je ubóstwiam, raz nie znoszę. Raz mam wrażenie, że pasuje do nich wszystko (a najbardziej ja), by po chwili stwierdzić, że nie pasuje do nich nic (a najbardziej ja). No nic, jeszcze się trochę nawzajem potestujemy.
Oraz w zestawie nowości - nowa fryzura. Ta długość włosów ma chyba tyle samo zwolenników, co przeciwników (za "przeciwników" uznaję tych, którzy za krzykiem zasłaniają oczy krzycząc: "O boże boże! Coś ty znów zrobiła??!!" :))
Oraz tego posta nie sponsoruje KappAhl, choć, gdyby chciał, to ja bardzo poproszę :) Wszystkie rzeczy prócz torby i bransoletek (C&A) oraz narzutki (New Yorker), która zwinięta robi za szalik, pochodzi właśnie z KappAhl. :))